piątek, 2 grudnia 2011

Pierwszy miesiac w Stanach

Wczoraj minal moj pierwszy miesiac tutaj. Czas za szybko leci. Jeszcze dobrze nie przyzwyczailam sie do nowosci tutaj, a minelo juz tyle czasu. Czuje jakbym dopiero wczoraj przyleciala. Przez ten miesiac nie robilam powalajacych rzeczy(niestety), przyzwyczailam sie do nowego domu, jedzenia, ludzi. Brak samochodu uniemozliwia moje wypady do miasta. Niestety host nie pozwala mi jeszcze jezdzic ich samochodem samodzielnie, a na moj wlasny musze czekac jeszcze miesiac lub jak zdam prawko stanowe. Tak jak sobie obiecalam chodze na silownie najczesciej jak tylko sie da. Nie jem amerykanskich fastfoodow i staram sie szkolic moj angielski w kazdej mozliwej chwili. Na kursy bede mogla zapisac sie dopiero od stycznia, bo wtedy zaczyna sie nowy semestr, na ktory przyjmuja nowych studentow.

Cos o rodzinie:

Moja hostka to chyba spelnienie marzen! Jest niesamowita, zawsze wesola, mozna z nia o wszystkim porozmawiac i wie, ze jestem aby jej pomoc a nie tyrac jak niektore dziewczyny. Mamy ze soba bardzo dobry kontakt i to dzieki niej przetrwalam moj pierwszy prawdziwy homesick.

Z hostem nie mam najlepszego kontaktu, nie rozmawiamy za duzo, nie mamy o czym, a on i tak cale dnie spedza w pracy. Moze potrzeba troche wiecej czasu zebysmy i my sie dogadali.

Z najstarszym dzieckiem nie mam problemow. Jest to niesamowity 11-latek, z ktorym bardzo dobrze sie dogaduje, gramy razem w rozne gry, ogladamy filmy, wyglupiamy sie. On traktuje mnie jak starsza siostre ja jego jak mlodszego brata. Najmlodsza daje niezle popalic gdy nie chce spac w czasie drzemki i niczym nie mozna jej zainteresowac, a jak nie trzymasz jej na rekach w calym domu slychac jej placz. Ze starsza nie ma az tylu problemow, sama idzie spac gdy przychodzi czas jej drzemki, latwo sie z nia bawic i zainteresowac ja czyms, przyzwyczaila sie do mnie juz po pierwszych trzech dniach. Jest to moje male chodzace sloneczko.:)

Mam nadzieje, ze po swietach jak bede miala i pieniadze i czas i samochod, zaczne cos w koncu zwiedzac i moje wypady na miasto nie beda sie ograniczac do tych w weekendy i to w dodatku z host rodzina bo kto inny mnie zawiezie tam gdzie chce.

Zdjec niestety nie bedzie, poniewaz nie chce umieszczac zdjec rodzinki bez jej zgody.

W nastepnym poscie przedstawie na zdjeciach moja okolice jesli uda mi sie wyrwac na samotny spacer z aparatem:).

2 komentarze:

  1. życzę ci takich i lepszych miesięcy w Stanach, wygląda na to, że super trafiłaś, a z ojcem może spróbuj pogadać o polityce, np. o Obamie, czy na kogo głosował w wyborach, bo to było dla Ciebie interesujące, o wojnie z terroryzmem, o obecnym kryzysie, o ruchu oburzonych itp. faceci raczej konkretni są, pewnie ma jakieś wyrobione zdanie na takie tematy, to ci się wygada i będzie początek więzi;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam to samo w pierwszej rodzinie, nie rozmawiałam z hostem bo nie miał czasu bo pracował, pozatym nie mieliśmy o czym. W tej rodzinie jest trochę inaczej. Rozmawiam z hostem co jest bardzo miłe :D
    Mam nadzieję, że dodasz kiedyś jakieś zdjęcia.
    Pozdrawiam, Marta. I zapraszam czasem do mnie :)

    OdpowiedzUsuń